My story, my life.

Let Yourself go into my endless dream.

Ogłoszenie



~KLIK~


Zapraszam wszystkich do rejestrowania się.
Rejestracja odblokuje Wam dodatkowe opcje (Szybka Odpowiedź, ChatBox, Avatar, Sygnatura)
Możliwe jest dawanie komentarzy bez rejestracji.
Wystarczy w poście, którym chcesz zamieścić komentarz, poszukać opcji „Odpowiedź”.
Wszystkich zarejestrowanych zapraszam do konwersacji na ChatBoxie.
Tam, oraz w ogłoszeniach, będę dawać różne informacje na temat mych opowiadań i pomysłów :3


Rozdział Czwarty pojawił się po długiej nieobecności. C:
Sam jego tytuł, Pierwsze Problemy, mówi sam za siebie.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, co stało się bohaterom - zapraszam~

~KLIK~


Trzy lata ciszy... No cóż, grunt, że nie więcej. XD
Czas na wielki comeback tego miesiąca~!
Okultysta wraca z nową porcją jego twórczości. Czekam także na Waszą. ;)

~KLIK~


Obiecałem regularnie dodawać notki, ale nie co dwa lata. xD
Mam nadzieje, że nie jest zbyt dużo błędów w niej i że czyta się ją dobrze.
Ciekawi dlaczego Piplup należy do Phoenixa a Charmander do Elegy? C:


~KLIK~


Po uporania się z WIĘKSZOŚCIĄ problemów technicznych - wracam.
Nie wiem, czy ku waszej radości czy wręcz przeciwnie. xD
Chyba to drugie, bo, mimo wakacji, oto kolejna lekcja historii~

~KLIK~


Napisz odpowiedź

Napisz nowego posta
Opcje

Kliknij w ciemne pole na obrazku, aby wysłać wiadomość.

Powrót

Podgląd wątku (najnowsze pierwsze)

Keira Esprio
22-August-2013 15:53:15

Ty jesteś wszędzie oszukisto OwO

Okultysta
19-August-2013 12:37:26

Nie wiem. xD A pytaj się ich, nie mnie, przecież mnie tam nie było.

Keira Esprio
16-August-2013 15:01:13

Okultysta napisał:

Ale ja należę do wrednych człowieków, zwłaszcza dla rodzeństwa. >D Sprzedawca? Ja ją nikomu nie sprzedaje - kasy za to nie dostaje. xP Zareagowali - siedźmy w domu póki to się nie skończy bo coś się nam może stać. Cx Masz opowiedzieć!. :C

*biedna siostrzyczka* Oj tam, sprzedawca, wolontariusz, wszystko jedno, ale jeśli kogoś do czego namawiasz byłoby wskazane mieć informacje na temat tego. :l Ale...jakim cudem rozwalając domy nie znaleźli ich wewnątrz? :\

Okultysta
29-July-2013 21:16:56

Ale ja należę do wrednych człowieków, zwłaszcza dla rodzeństwa. >D Sprzedawca? Ja ją nikomu nie sprzedaje - kasy za to nie dostaje. xP Zareagowali - siedźmy w domu póki to się nie skończy bo coś się nam może stać. Cx Masz opowiedzieć!. :C

Keira Esprio
28-July-2013 22:36:34

Okultysta napisał:

Oj tam... Do rodzeństwa tylko takie teksty się strzela - Ty nie jesteś wredna dla brata? xP Od razy mnie o szowinizm posądzają. D: Nie wiem, pytaj się o to tej osoby, co tą piosenkę stworzyła. nie mnie. C: A co z ludźmi? Byli w środku i mieli w d*pie to co dzieje się na zewnątrz. Taka znieczulica, w dodatku to był Naród Ognia - wątpię by ktoś z nich wychyliłby się po to by pomóc magom wody. Dobrze, że się podobało - cieszy mnie to. ^^ W sygnaturce. C: Dobra, opowiedz mi na gg. x3

Ja mam powód >.< Nie porównuj Amandy z tym monstrum. ._. Ty jako jej sprzedawca także powinieneś posiadać podstawowe informacje na ten temat xP Ale no, ich domy się zawalały, choćby w obronie własnego życia powinni zareagować o.o No! Zawsze zapominam tą nazwę >.< Spoko, to jutro opowiem...albo za miesiąc. XD

Okultysta
27-July-2013 22:01:36

Oj tam... Do rodzeństwa tylko takie teksty się strzela - Ty nie jesteś wredna dla brata? xP Od razy mnie o szowinizm posądzają. D: Nie wiem, pytaj się o to tej osoby, co tą piosenkę stworzyła. nie mnie. C: A co z ludźmi? Byli w środku i mieli w d*pie to co dzieje się na zewnątrz. Taka znieczulica, w dodatku to był Naród Ognia - wątpię by ktoś z nich wychyliłby się po to by pomóc magom wody. Dobrze, że się podobało - cieszy mnie to. ^^ W sygnaturce. C: Dobra, opowiedz mi na gg. x3

Keira Esprio
23-July-2013 22:36:08

"Zostaw to! Jesteś kobietą, nie znasz się na tym!"-twoje opowiadania są strasznie...szowinistyczne. ._. Poza tym, gdyby dał jej zobaczyć ten zwój to by nie spadł. :3 Ciekawe jak smakują te ogniste jagody *o* Pięknie opisałeś zachodzące słońce. ...Ej, czemu ta piosenka nazywa się porno? o_o" Strasznie dużo budynków rozwaliliście przez tą walkę...a co z ludźmi którzy w nich byli? "Ten obronił się robią wykop"-robiąc chyba? Podsumowując-za długie, prawie bezbłędne, opowiadanie akcji. Podobało mi się. C: Btw. Masz cytat z małego księcia w tych no...nie pamiętam jak to się zwie, w każdym razie to moja ulubiona książka ale akurat ten cytat wkurzył mnie w niej najbardziej. Może na gg kiedyś Ci opowiem dlaczego...I ten rysek z napisem jesteś muzyką we mnie, też fajny. ^u^

GeminiGirl
18-January-2013 18:11:54

Szkoda, że nie mogę nawet przesłuchać muzyki w necie.
Pewnie moment walki byłby naprawdę świetny wraz z proponowaną muzyką.

Jest... no... genialnie!
To nic, że długie. Właśnie takie chcę czytać! >_<

Pierwsza naprawdę doskonale dopracowana przygoda. Oby takich więcej i więcej, i więcej, i więcej i [...]. xD

To spadam do następnej noty.
Napaliłam się na to opowiadanie!

Okultysta
02-October-2012 15:34:44

Błędy poprawione - większość zrobione przez to, że się spieszyłem, i pisałem za szybko... Ty, mendo, a kto narzekał zazwyczaj na to, że notki są za krótkie? xP Ale... czy ona aż tak chaotycznie jest napisana? Wiem, że mógłbym rozdzielić na 2 części i zrobić precyzyjniejsze opisy... Ale po pierwsze - nie chciało mi się, po drugie - niektórzy się niecierpliwili, a po trzecie - ...em... zapomniałem co. xD Tak czy siak dziękuje za obszerny komentarz i wytknięcie błędów.

Memory
01-October-2012 20:40:19

Matko... Proszę cię, nie każ mi więcej czytać czegoś tak długiego, mendo xD Trzeba było to rozłożyć na przynajmniej dwie części, grr!
Błędy właściwie cztery zauważyłam, z czego jeden to 'zjedzona' literka:
'' - A niby czemu mamy Wam wierzyć? Niby czemu Żołnierze Narodu Ognia mieliby nas zabijać? – krzyczał jedna z kobiet z tłumu. ''
Jeden taki... noo... na logikę, czy jak to się nazywa xD:
'' Zmierzali właśnie w kierunku placu głównego, gdy nagle w ich stronę kierowała się chmura ognia. ''
Źle xD Powinno być '' [...] gdy zauważyli, że w ich stronę kieruje się chmura ognia. " :3
No i dwa błędy ortograficzne, które są tak głupie, że aż niemożliwe xD (Co do pierwszego, to pewna nie jestem, czy to w ogóle ortograficzny, ale co tam xD):
'' Hao zaczął szykować kolejną błyskawicę, a zszokowani nastolatkowie wykonali odwrót taktyczny – zawrócili i zaczęli bie ile sił w nogach. ''
'' Na rozstaju drug rozdzielili się, a potężny ładunek elektryczny uderzył w mur. ''
To tyle w kwestii błędów.
Fajna notka, dużo się działo. Z tą akcją to mi ciężko nadążyć było, wiesz, mój mózg nie jest przyzwyczajony do tylu opisów... Pfuu, nie potrafi przyswajać tylu informacji xDD.
Najbardziej podobał mi się fragment, w którym to Nathaniel zaczął zmierzać ku wrogowi, trzymającemu Amandę ^^. Wgl., fajni byliście w tej notce... (Trochę to źle zabrzmieć może, ale... )
Jak wprowadzisz jeszcze innych bohaterów, to ja się nie połapię. Mówiłam, że za dużo się dzieje, mój mózg być przeciążony D.
No i oczywiście czekam na kolejną część :3

Okultysta
01-October-2012 19:56:12

    Rodzeństwo leciało właśnie nad lasami Narodu Ognia. Nieopodal ich plemienia, na oceanie, leżała wyspa, która jest tak mała i nieistotna, że nie ma jej na mapach.
- Ten zwój... Jest jakiś dziwny. – przyglądał się z każdej strony kawałkowi papieru, który zamknięty był w szczelnej, glinianej tubie – Posiada zamek, ale jeśli dobrze widzę, nie ma tam żadnego mechanizmu, który wskazywałby na to, że otwiera się go kluczem, czy wytrychem... może ten Twój kot... sowa... to coś wie, jak to otworzyć?
- Pokaż!
– rzuciła Amanda, próbując sponad ramienia brata zabrać tajemniczy przedmiot z jego rąk.
- Zostaw to! Jesteś kobietą, nie znasz się na tym!
- Jak widać Ty też się nie znasz... No pokaż to, to jest moje!
- zaczęła wywijać swymi dłońmi wokół jego usiłując odebrać zwój.
- Ej, nie, czekaj! – krzyknął chłopak, lecz trochę za późno.
Po usilnej próbie dosięgnięcia glinianej tuby tkwiącej na końcu długiej i wyprostowanej ręki Nathaniela, dziewczyna wskoczyła mu na kark i siadając tyłkiem na jego głowie rzuciła się na jego dłoń, przy czym swą pięścią wybiła przedmiot z jego uścisku, który stoczył się i spadł prosto do lasu.
- Mhm... – warknął – No pięknie! Widzisz, co narobiłaś, Ty narwana małpo! Teraz trzeba będzie zejść na ziemie Narodu Ognia po ten zwój! – wrzeszczał rozmasowując obolałą szyje.
- Dobra, dobra, spokojnie. Ja po niego zejdę i poszukam. – powiedziała, by go uspokoić. Mogłaby się z nim teraz dogadywać, ale nie chciała by ten rzucił się na nią ze swą morderczą bronią, jaką jest wbijanie palców między żebra.
    Zniżyli lot, ale drzewa nie pozwalały sowie wylądować, dlatego też Am zeskoczyła na jedno z najbliższych i zeszła powoli.
    Las był duży i gęsty, wokół rosły nawet jakieś jagody oraz grzyby, a w gęstwinach mchu i paproci trudno było znaleźć cokolwiek. Na szczęście są dwie rzeczy, które pomagały jej w wypełnieniu zadania – bystry wzrok i to, że gliniana tuba była koloru pomarańczowego, który ewidentnie będzie rzucał się w oczy na tle wszechogarniającej zieleni.
Amanda postanowiła zawrócić i iść kawałek, w stronę, z której lecieli. Sowa przemieściła się dość sporą długość pomiędzy spadnięciem zwoju, a zejściem Am na dół. Dziewczyna szła bardzo ostrożnie i powoli, bacznie rozglądając się dookoła. Robiła to tak uważnie, że spostrzegła zwój dopiero wtedy, gdy na niego nadepnęła. Podniosła go i miała udać się na polane, na której mieli czekać na nią Nath i sowa, gdy usłyszała, że ktoś się zbliża.
- Więc to ta wioska? – mówił jeden z dwóch żołnierzy Ognia.
- Na tej wyspie nie ma chyba innej. – powiedział drugi, wyraźnie znudzony.
- A jak znajdziemy tych dwóch magów w tej wiosce? I jakimi magami oni są?
- Skoro mamy się ich pozbyć, to znaczy, że to zapewne magowie ziemi. I po co mamy ich szukać? Spalimy całą te nędzną wioskę. Mieszkają tu tylko staruchy i dzieci, tacy ludzie nie są potrzebni Narodowi Ognia. Nawet ta wyspa, jest taka zbędna, że nie ma jej na mapach...
– oboje ominęli Am, ukrytą w krzakach, więc nie słyszała już ich dalszej rozmowy.
- Oni... oni chcą zabić setki niewinnych... muszę powiedzieć o tym Nathanielowi. – dziewczyna, gdy tylko była pewna, że może bezpiecznie wyjść z kryjówki, wstała i pędem ruszyła na wyznaczone miejsce.
~*~*~*~
    Nathaniel czekał na swą siostrę na niemałej polanie posilając się rosnącymi tam ognistymi jagodami. Właśnie kończył jeść zebrane przez siebie owoce, gdy spostrzegł biegnącą w jego stronę blondynkę ze zwojem w ręku.
- No, masz szczęście, że znalazłaś ten...
- Cichaj!
– przerwała mu - Muszę Ci o czymś powiedzieć, słuchaj... – dziewczyna opowiedziała dokładnie bratu wszystko, czego się dowiedziała.
- Hym... Nie możemy tak zostawić tych ludzi i tych magów, mimo że to wioska Narodu Ognia... Amando, załóż płaszcz, pójdziemy do tej wioski i im wszystko powiemy, ale lepiej by nie wiedzieli, że jesteśmy z Plemienia Wody.
Po tych słowach oboje podeszli do sowy i z jednego z worków wyciągnęli czarne płaszcze. Ubrania te idealnie zakrywały każdy element ciała, nawet twarz, a nie ograniczały widoczności.
~*~*~*~
    Wioska, która była celem ich i bandytów, wcale nie była taka mała – była w kształcie koła, otoczona murem, do której były tylko dwa wejścia – górą, lub bramą nie pilnowaną przez nikogo.
- Więc, jaki jest plan?
- Całą naszą piątką rozpraszamy się i rozglądamy po wiosce. Jako, iż jesteśmy żołnierzami z Armii Ognia, bierzemy jadło i picie, potem spotykamy się tutaj, posilamy się, a następnie, po ówczesnym zablokowaniu wszelkich dróg ucieczki, podpalamy tych wszystkich nędznych osobników z tej parszywej wsi...

~*~*~*~
    - Musicie nam uwierzyć! Chcemy Wam pomóc!
- My Was tylko ostrzegamy. Moja siostra sama słyszała, jak oni planują by spalić te wieś! Dlaczego nie chcecie nam uwierzyć?
– wokół zgromadziło się wiele osób.
- A niby czemu mamy Wam wierzyć? Niby czemu Żołnierze Narodu Ognia mieliby nas zabijać? – krzyczała jedna z kobiet z tłumu.
- Mogliśmy im powiedzieć, że to są żołnierze z Królestwa Ziemi. – szepnęła bratu na ucho.
- Ale już mówiliśmy, że... – zaczął, ale nie dane mu było skończyć.
- Mamy opuścić wioskę, byście mogli spokojnie splądrować nasze domy? Macie Nas za głupców? Za pewne sami jesteście z Królestwa Ziemi!
- Tak! Dokładnie!
– skandował tłum.
- Nie! My chcieliśmy tylko...
- To czemu macie zakryte twarze?!
- Bo nasze...
- Amando...
– przerwał jej Nath – Darujmy sobie... Oni nam nie uwierzą. Lepiej stąd chodźmy.
Dziewczyna spojrzała na niego gniewnie, lecz potem rzuciła okiem na rozjuszony tłum, który gromadził się coraz liczniej i jeszcze dziwniej na nich spoglądał.
- Tak, masz racje... Dla naszego bezpieczeństwa lepiej się stąd wynośmy. – powiedziała załamanym głosem, odwrócili się i ruszyli.
- Nie uwierzyli nam... A ponadto, jeden z tych, których widziałam w lesie, tam był.
- Tak? Hym...
- zmrużył powieki, widać było, że intensywnie nad czymś się zastanawia – Mam pewien plan... – powiedział tajemniczo, po czym gwałtownie przyspieszył.
~*~*~*~
    - ŻE CO!? NIBY JAK!?
- Nn... nie wiem, mu-musieli słyszeć kogoś w lesie...
- ŻE CO!? JAK SIĘ TYLKO DOWIEM, KTORY...
- Ale wieśniacy im nie uwierzyli... Spokojnie, jedźmy, pijmy i bawmy się, bo dziś... zacznie się rzeź...

~*~*~*~
    Powoli zapadał zmierzch, świat skąpany był w złotym świetle zachodzącego słońca. Dwóch młodych magów pilnowało w ukryciu wejścia do wsi, w której mieszkańcy nieświadomi zagrożenia robili to, co zwykle w takie dni. Dzieci spokojnie bawiły się na placach, a starsi pracowali i odpoczywali.
    Kula gazu, która była najpotężniejszym źródłem światła na Ziemi, powoli znikała, przy czym wyglądała tak, jakby gasła w odmętach lodowatego oceanu. Grupa, składająca się z pięciu osób – wysokiego łucznika wyglądającego na kogoś wielce inteligentnego, potężnego mężczyznę, który dzierżył ze sobą dwa młoty zawieszone na stalowych łańcuchach, a w dodatku nosił żelazną maskę na twarzy, niskiego łysola z szaleńczym wyrazem twarzy i czymś w rodzaju topora zamiast prawej dłoni, kimś, kto ubrany był niczym ninja z przypiętymi sztyletami i rzutkami na niektórych częściach swej garderoby, a także dwoma  mocno wykrzywionym szablami u boku, oraz dobrze zbudowanym mężczyźnie, o dość normalnym wyglądzie, jednak jego spojrzenie mówiło, że jest to osoba wyjątkowo perfidna i bezduszna – właśnie kierowała się do wioski, a na czele jej stał żołnierz bez żadnej dodatkowej broni. Gdy weszli, młodzi bohaterowie odczekali moment i wkradli się do środka wsi. Na placu głównym zgromadziła się cała ludność.
- Słuchajcie nas, poddani Wielkiego Władcy Ognia! Ostatnio były tu dwie osoby, które oczerniały dobre imię wiernych wysłanników samego Lorda Ozaia! Nie damy im tak bezkarnie rzucać na nas oszczerstwa! Nie ustąpimy, póki nie dosięgnie ich nasze grzmiące ramię sprawiedliwości! Dlatego musicie wysłuchać naszego rozkazu. Otóż teraz, gdy tylko skończę mówić, ruszycie do swych domów i będziecie tam siedzieć, póki alarm nie zostanie odwołany... NA CO CZEKACIE!? – warknął gniewnie i zszedł z drewnianej skrzyni, na której wygłaszał mowę – Banda tępych wieśniaków... – mruknął cicho i splunął na bok z obrzydzeniem.
Gdy tylko wszyscy mieszkańcy znaleźli się w domach, cała piątka krążyła po wsi – najpierw zamknęli jedyne wyjście, a następnie zabrali się za zabijanie deskami drzwi i okien we wszystkich mieszkaniach, by nikt nie uciekł, gdy całą osadę ogarnie ogień.
Dowódca, który wygłaszał mowę, przechodził dość wąską uliczka pomiędzy domami, gdzie znajdowały się koryta z deszczówką, gdy z dachu zeskoczyli Nath i Am. Ten miał zamiar wystrzelić w ich stronę ogień, jednak chłopak go powstrzymał.
(Tu, gdy będziecie czytać to, co poniżej, polecam wam słuchanie utworu, którego ja słuchałem pisząc.
http://w356.wrzuta.pl/audio/1hJdIvp7Ja4 … n_my_remix )
- Stój! Przybyłeś tu, by wybić całą wioskę... A za zadanie miałeś tylko wyeliminować dwóch magów... I oto, jesteśmy – staw nam czoło. – powiedział, po czym oboje zrobili zamach i podnosząc wodę z koryt rzucili ją w żołnierza. Ten jednak nie dał się zaskoczyć, uniósł szybko nogę w górę, tworząc pomiędzy obiema stopami linię ognia, która obroniła go przed ich atakiem, a następnie wystrzelił kilka razy kule ognia z pięści, jednak ich już tam nie było. Ruszył pędem przed siebie, a gdy dotarł na rozwidlenie dróg, zauważył, że ktoś skręcił na końcu ulicy. Pobiegł tam, a skręcając wystrzelił ogromną kulę ognia trafiając w faceta z młotami. Ten pod wpływem ataku przemieścił się w locie kilka metrów.
- Wybacz... Znalazłem tych magów, to nie magowie ziemi... To magowie wody! Trzeba ostrzec resztę i wyeliminować tę plugawe robactwo.
~*~*~*~
Młodzi magowie gwałtownie skręcili w jedną z dróżek i zatrzymali się – przed nimi powoli szedł gościu, który ubrany był w coś, w co oboje w myślach nazwali piżamą.
Chłopak spojrzał na niego wzrokiem niczym u mitycznej gorgony i bezdźwięcznie podskoczył chwytając się dachu, a następnie podciągnął się. Tam wyciągnął wodę z bukłaka i obracając się uderzył przeciwnika w głowę z taką siłą, spowodowaną gniewem, że ten uderzył nią o ziemię. Mężczyzna jednak dość szybko wstał, chwycił za jedną ze strzałek i rzucił nią w odwecie. Wtedy blondynka wyłoniła się zza domu i atakując po łuku przygwoździła jego dłoń do ściany pobliskiego mieszkania zamrażając ją. Chłopak zręcznie zeskoczył z dachu i wydmuchując wciągnięte wcześniej powietrze zamroził przeciwnika. Dziewczyna także, w ramach ostrożności, zablokowała jego chi, specyficznym ruchem, którego nauczyła się kiedyś, gdy próbowała ukoić ból karku ich wujka – cztery palce na górze, a kciuk pod nimi, w tym samym momencie palec wbijany jest w ciało, a pozostałe zginane.
~*~*~*~
Dwie postacie przebiegły szybko przez rynek i zatrzymały się między domami po drugiej stronie wsi ciężko dysząc.
- Na razie tylko jeden i to z zaskoczenia, nie wiedział, z kim ma do czynienia, a ponadto nie był magiem... Nie damy rady.
- Musimy dać, nie możemy się teraz poddać, Am... Zróbmy to dla rodziców. Wystarczy, że uwierzymy w siebie...
-UWAŻAJ!
– krzyknęła, zataczając łuk rękoma, a woda z koryt, które również znajdowały się po tej stronie, odepchnęła obydwoje przywracając ich, a nad nimi przeleciała strzała. Po chwili kolejna zmierzała w ich stronę, lecz oboje zdążyli już wstać i ukryć się za budynkami po przeciwnych stronach łucznika.
- ATAKUJ GO. – powiedziała bezdźwięcznie Amanda, a sama zaczęła obchodzić dom na około, by wykonać, może i nieczysty, ale skuteczny ruch od tyłu. Chłopak szybkimi ruchami nadgarstka wysyłał małe i niegroźne lodowe sople w stronę przeciwnika, gdy nagle usłyszał, że coś upadło. Gdy spojrzał w tamtą stronę, zauważył bezwładne ciało leżące na ziemi i niebieskooką za nim. Nath szybko podbiegł, chwycił łucznika i wrzucił go do jednego z koryt, a następnie zamroził.
~*~*~*~
- Co mu jest? – zabrzmiał mocny, męski głos, niczym zardzewiały dzwon – potężny, ale mimo wszystko chrapliwy. Długa, rdzawo ruda broda oraz lekkie owłosienie idealnie uzupełniały się z brązowym kolorem jego małych oczu.
- Ci gówniarze, plaga tego świata... Oni... Jakoś zablokowali mu chi. Nie wierze, że doświadczeni żołnierze dali się pokonać jakimś dwóm dzieciakom! Złapać ich, chce mieć ich żywych, bym mógł osobiście oczyścić Naród Ognia z tego paskudztwa, paląc ich żywcem...
- Kapitanie Hao,
– odezwał się mężczyzna z toporem w miejscu dłoni - Myszołów również został pokonany, nie może się ruszać.
- To i tak nie ważne... Mam plan.
~*~*~*~
Zmęczenie było odczuwalne dla Amandy i Nathaniela, jednak nadal będą walczyć, mimo że bronią teraz ludność Narodu Ognia. Zmierzali właśnie w kierunku placu głównego, gdy zauważyli, że w ich stronę zmierza chmura ognia. Nath szybko reagując przeciął wodą drewniane belki, na których opierał się spadzisty dach, przez co konstrukcja runęła na ulice chroniąc ich od płomieni. Nagle przez barykadę przebił się młot, a potem drugi przeleciał nad nią uderzając nieopodal ich. Potem ich oczom ukazał się oślepiający błysk, a resztę chroniących ich zgliszczy diabli wzięły. Hao zaczął szykować kolejną błyskawicę, a zszokowani nastolatkowie wykonali odwrót taktyczny – zawrócili i zaczęli biec ile sił w nogach. Na rozstaju dróg rozdzielili się, a potężny ładunek elektryczny uderzył w mur. Oboje biegli przed siebie, a pozostali nie przestali atakować – błyskawice padały gdzie popadnie, a młoty wybijały dziury zaledwie parę centymetrów za głowami uciekinierów. Gdy blondynka biegła, przed nią uderzył młot, który ominęła wykonując ślizg i wyginając się do tyłu, jednak zaraz po tym jakże zjawiskowym uniku, wpadła prosto w ręce jednorękiego szaleńca.
~*~*~*~
    Chłopak łapał oddech w miejscu, gdzie ani młoty, ani błyskawice nie mogły go dosięgnąć. Ciężko dysząc myślał, co z jego siostrą - potwornie się o nią bał. Udało mu się uspokoić oddech i odnowił zapas wody w bukłaku. Zaczął się zastanawiać, co robić, gdy nagle usłyszał przerażający śmiech.
- He, he, he... Ty! Magu Wody! Mam tu coś Twojego! – mężczyzna o twarzy seryjnego mordercy przyciągnął swoją broń bliżej szyi Amandy – Lepiej poddaj się. A może będziemy łaskawsi...
Gdy Nathaniel wychylił się i spojrzał na rynek, serce mu stanęło, a jego całego wypełnił gniew. Wybiegł z ukrycia i przepełniony energią księżyca kierował się w stronę uwięzionej siostry. Machał przy tym szybko i niezgrabnie rękoma, a woda z fontanny tam się znajdującej wzniosła się w niewiarygodnych, jak dla początkującego magach, ilościach. Zmieniając środek ciężkości na ugiętą prawą nogę i wyprostowując gwałtownie w bok rękę nakazał swemu żywiołowi wykonać taki cios, że szaleńcowi odcięło rękę-topór, przez co wypuścił Am. Chłopak wykonał jeszcze obrót, a potężny, błękitny słup migoczący w blasku księżyca zmiótł jednorękiego z taką siłą, że zniszczył ścianę budynku, na który trafił. Nath na ostatek wziął zamach i z zaciśnięta pięścią wystrzelił resztę wody z fontanny na znajdującego się nadal na dachu maga ognia, po czym upadł wycieńczony. Ten obronił się robią wykop połączony z magią ognia, a następnie posłał w nieprzytomnego Natha i cucącą go Am potężna chmurę ognia. Płomienie były tak wielkie, że cały rynek zniknął pod nimi, a noc stała się tam jasna, jak dzień.
~*~*~*~
    - Nie martw się, Kanno, Twoim wnukom na pewno nic nie będzie... Katara jest... Znaczy się, Sokka jest pod opieką Katary, to mądra dziewczynka, a w dodatku jest z nimi Avatar... A Amanda i Nathaniel, to bardzo odpowiedzialne dzieci... Tfu, młodzi dorośli. Obdarzą się wzajemną opieką, więc możesz być pewna, że nic się im nie stanie...
- Myślisz, moja droga, że ja o tym nie wiem? Jednak... Jestem ich babcią, po prostu się boję...
– kobieta wstała i wyszła z namiotu na zewnątrz, spojrzała na wszechogarniający ocean, a potem ze łzami w oczach na księżyc – Duchy Oceanu i Księżyca! Ja nie proszę, ja błagam – miejcie moje wnuki w opiece!
~*~*~*~
    Plac nadal ogarniał ogień. Mimo, iż Hao wiedział, że nikt nie jest w stanie nie spłonąć w tym ogniu, lecz ten i tak nadal tkał swój umiłowany, śmiercionośny żywioł z szyderczym uśmiechem na twarzy. Gdy jednak mu się to znudziło, przestał, czekając, aż widoczność przestanie być ograniczona i będzie mógł podziwiać swe dzieło. Nie mogąc się doczekać zeskoczył z dachu i szedł w stronę miejsca, gdzie powinny leżeć zwęglone zwłoki mieszkańców bieguna. Gdy dotarł na miejsce uśmiech zniknął z jego twarzy.
- Co jest, do diabła!? – wykrzyknął, gdy zauważył coś, w rodzaju niewielkiego namiotu z ziemi. Chciał zaatakować w niego ogniem, lecz to, co się stało, zdziwiło go na tyle, by o tym zapomnieć.
Ściany namiotu wzniosły się, odkrywając ukrytych wewnątrz magów wody, a następnie ruszyły z impetem na kapitana. Pierwsze dwie trafiły i powaliły go, lecz pozostałe zostały zniszczone przez młot. Ów oręż leciał w stronę dzieci, gdy nagle jego trajektorie zostały zmienione przez głaz. Do Natha i Am podbiegła jakaś dziewczyna. Miała brązowe włosy i oczy, ciemną cerę oraz wielką determinację w oczach.
– Dzięki, za pomoc, jednak widzę, że Wam się tez przyda. – powiedziała, po czym przyjęła pozę gotową do ewentualnej obrony.
Mag ognia powoli podnosił się, a mężczyzna w masce kręcił jednym z młotów jak lassem. Nagle zaczął go obrastać bluszcz. Wyrósł nagle spod jego stóp, przebijając drogę, skrępował jego ruchy, wił się pomiędzy oczkami łańcucha, aż owinął się wokół młota i znokautował wroga uderzając go jego własną bronią. Okazało się, że za nim stał drugi mag, mag roślin, i to on, a raczej ona to zrobiła, po czym podbiegła do pozostałych.
- Poddaj się! – powiedział chłopak wstając z trudem – Nie masz szans, mamy przewagę liczebną.
- To się zaraz zmieni...
- żołnierz wykonał obrót i wykop wystrzeliwując ogień, lecz jedna z dziewczyn tupnęła nogą podnosząc dłoń  w górę i stworzyła skalną, cienką kolumnę, która uniosła kostkę maga wyżej, sprawiając, że ogień wzleciał nad ich głowami, aż w końcu żołnierz się przewrócił. Wtedy okazje wykorzystała ta druga, podbiegła do niego i obrzuciła pyłkiem wykonując dziwne ruchy. Hao zaczął powoli się podnosić, jednak zaraz znieruchomiał – sparaliżowało go.
- Co Ty... CO TY MI ZROBIŁAŚ MAŁA WIEDŹMO!
- Tylko nie wiedźmo! Sparaliżowałam Cię... Magia roślin, to nie tylko zielarstwo...

~*~*~*~
    Ludzie powoli powychodzili z domów, a gdy to zrobili, ogrom zniszczeń ich przeraził – spalony rynek, brak zapasów wody, zniszczone budynki i wiele, wiele innych... Jednak i tak byli wdzięczni, za ratunek. Tamtejsza armia zajęła się żołnierzami Narodu Ognia. Wszystko miało wrócić do normy.... no, prawie wszystko.
- Dziękujemy Wam za pomoc, młodzi tkacze wody... To zaskakujące, że pomimo, jakimi podejrzeniami Was obarczaliśmy, Wy postanowiliście zaryzykować własne życie, by Nam pomóc... Jeśli czegoś potrzebujecie, chętnie służymy pomocą.
- Tak, w sumie potrzebujemy jedzenia, no i pieniędzy.
- Nathaniel!
- No co? A nie jest tak?
- Ech... Słuchajcie nas, poza... prośbami mego brata, ja mam jeszcze jedną – nagłośnijcie tę sprawę. Niech Ozai wie, że zadarł nie z tym, kim trzeba i niech inni dowiedzą się o jego czynach, niech nie czuje się bezkarnie.
- Zgoda, jeszcze raz Wam dziękujemy... Gdyby nie Wy, My... nie należelibyśmy już do tego świata.

~*~*~*~
    Nastolatkowie otrzymali to, co chcieli, jednak mimo, iż dostali propozycje noclegu, to z niej zrezygnowali i poczęli pakować się na sowę.
– Wow... Ślicznie stworzenie... Pierwszy raz widzę coś takiego. – powoli podchodziły do nich dwie dziewczyny, mag roślin i ziemi
- Dziękuje, należy do mnie...
– Dobra, bez owijania w bawełnę...
- Shay!
- No co? Nie ma czasu... Po prostu... Teraz wszyscy wiedzą, kim jesteśmy i mimo że uznają nas za bohaterów... Chcemy się stąd wydostać... I pytanie brzmi, czy możemy się z Wami wybrać?
– obie dziewczyny spojrzały na ich pytająco, po czym Amanda spojrzała podobnym wzorkiem na Natha.
~*~*~*~
- Mam na imię Lanfen Biao, jestem kuzynką Shay, a także magiem roślin... Miło mi Was poznać.
- Ja jestem Shay, jak już to zdążyła zdradzić ma poprzedniczka... Bardzo Wam dziękujemy, za pomoc – za to, że pomogliście Nam wydostać się z tej wyspy i że broniliście Nas... bo w końcu oni mieli za zadanie wyeliminować właśnie nas, co nie?
- Nie ma sprawy. To była dla Nas przyjemność... Nie no, szczerze, to było straszne. Pierwszy raz stoczyliśmy taki pojedynek. Ale według mnie, wyszło Nam świetnie i jestem z Nas dumna.
- Kobiety! Możecie się uciszyć! Nie wiem jak wy, ale ja jestem wykończony, dajcie spać...

***
O rany boskie... To najdłuższa notka ever! Na serio – jest dłuższa, niż Lekcja, Prolog i Rozdział Pierwszy razem wzięte. @_@ Ale... Mnie się podoba. C: Pewnie błędów będzie mnóstwo... Ale, kij z tym. Jestem dumny z tej notki. C: Pojawiły się dwie postacie – Shay, czyli Shay, i Lanfen, czyli postać wymyślona przeze mnie. Mam nadzieje, że Notka i moje opowiadanie się Wam spodoba – mam już duuużooo pomysłów, które, mam nadzieje, dobrze spożytkuje.
Dedykacja dla Harpiee i Shay. C:




Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl