Okultysta - 08-January-2013 13:38:58

    Już zapadał zmrok, powoli dookoła robiło się ciemno. Siedziałem razem z moim Piplup'kiem w drewnianej chatce w lesie, którą kupili mi moi rodzice. Czekałem tam na moją kuzynkę Klodi, z która miałem wyruszyć do mich koleżanek – Atsuko i Nejti a następnie w podróż po Sinnoh. Byłem wyraźnie zaniepokojony, Klodi powinna być u mnie już jakiś czas temu, a jej nadal nie ma. Krążyłem po pokoju a Piplup biegiem nie mógł za mną nadążyć.
- Pip pip, piplup? - powiedział wyraźnie zmęczony i zmartwiony pokemon.
- Nie nic tylko... - nie dokończyłem, w całym lesie rozległ się krzyk. Krzyk dziewczyny dobrze mi znanej - Klodi.
    W tym samym czasie Murkro'wki wzbiły się zewsząd, było ich pełno jakby na kogoś czekały, zwiastowały nadejście czegoś potwornego. Biegiem wyszedłem z domu i ruszyłem w stronę, z której dobiegał krzyk. Piplup pośpieszył za mną. Murkowk'i przeszywały granatowe niebo tak, że zrobiło się strasznie ciemno. Było ich bardzo dużo, czarne ptaki ze wściekło czerwonymi oczami przepełniały mnie strachem. Znów usłyszałem krzyk Klodi, tym razem blisko. Wbiegłem na polane, tam stała Klodi a raczej leżała. Pochylał się nad nią potworny pokemon z trzema głowami. Warczał zwiastując gotowość do ataku, musiałem ją ratować.
- Piplup! Bąbelkowy promień!- pokemon zaatakował potwora prosto w jego głowy, spojrzał na mnie gniewnie i ryknął. Wzbił się w powietrze i ruszył na mnie. Kątem oka zauważyłem, że wszystkie te Murkrowk'i siedziały na drzewach wokół tej polany, jakby przyglądały się zdarzeniu. Potwór był blisko mnie, jednak dostał w tył głowy bąbelkowym promieniem od Piplup'a Klodi. Szybko ruszył na Klodi. Był nad nią, machnął mocno skrzydłem tak, że upadła. Pokemon szykował jakiś atak. Zacząłem biegnąć w ich stronę.
- Klodi, pamiętasz ten nowy manewr do pokazów co wymyśliliśmy, bąbelkowa furia?
- Mówiłam ci że to będzie nazywać się bąbelkowy klosz! I pamiętam, Piplup atakuj!
- Piplup Klodi stanął pod potworem a mój wzbił się do góry i trzymał się bezwładnie nad potworem, oba zaczęły się obracać i atakować bąbelkowym promieniem który otoczyły pokemona i zaatakowały go, atak był bardzo silny i ładny, ale to nie pokazy. Pokemonowi udało się wydostać spod bąbelkowego „klosza”. Zaatakował w nasze Piplup'y Hyper Promieniem, oba pokemony padły nieprzytomne. Ja już nie miałem żadnych poków, ale Klodi miała.
- Pachirisu! Rób fikołki i iskra! - zaczął toczyć się w stronę mokrego pokemona, dzięki czemu atak był o wiele lepszy, potwór został sparaliżowany, padł na ziemie z hukiem. Murkrowk'i zaczęły latać chaotycznie dookoła tak, że zasłoniły tego pokemona. Złapałem Klodi i biegiem ruszyliśmy do mojej chatki, oczywiście po ówczesnym wróceniu nieprzytomnych pokemonów do ball'i. Gdy wróciliśmy zdyszani do domu złapałem encyklopedie z pokemonami którą zaczęliśmy przeglądać, przy samym jej końcu znaleźliśmy owego stwora.
- Hydreigon... - powiedziałem cicho, byliśmy przerażeni i robiło się ciemno, wskazałem Klodi jej pokój i ruszyłem do swojego, mieszkałem w tym lesie już tyle czasu ale po raz pierwszy spotkałem tego stwora... Zasnąłem z nadzieja, że nie zaatakuję nas podczas snu...

***
Wybaczcie że opuściłem p-k-l, ale...po prostu już nie czułem pisząc kolejne rozdziały tego samego co wcześniej... Dedykuje prolog Klodi, Atsuko, Nejti, Leiko i innym którzy czytali mój wcześniejszy blog

GeminiGirl - 20-January-2013 15:32:30

''[...]tam stała Klodi a raczej leżała.'' - To mi się nie spodobało. Raz, że przecinek przed ''a'', a dwa, to ogółem cała ta część zdania, to masakra. Zmień to, na przykład na: ''[...]tam znajdowała się Klodi. Leżała na ziemi.'' Bo ten kawałek ze ''staniem Klodi, a raczej leżeniem'', to naprawdę mnie przeraził...

''Szybko ruszył na Klodi.'' - To bym zmieniła na: ''Szybko ruszył w stronę dziewczyny'', żeby pozbyć się powtórzenia imienia.

''Był nad nią, machnął mocno skrzydłem tak, że upadła.'' - Z tego, co wiem, to Klodi leżała na ziemi, prawda? Nie dodałeś wzmianki o tym, że kuzynka podniosła się z ziemi, więc tutaj mamy typowy błąd w wydarzeniach. Lepiej coś z tym zrób...

Tyle z bardziej rażących błędów, które powinieneś poprawić.

Opowiadanie zaczyna się całkiem ciekawie. Już na myśl przychodzi mi coś na miarę polowania na tego ''strasznego'' pokemona.

Piplup - naprawdę tak lubisz tego pokemona? Moim faworytem zawsze był Pikachu. Miałam nawet taką maskotkę. Jak się mu nacisnęło na łapkę, to zaczął się drzeć: ''Pi-ka-ciu!''
Rany, jak sobie przypomnę, to od razu wpadam w niepohamowany rechot. xD

GotLink.plfotograf Szkolenia Ekskluzywne meble biurowe