Budzik zbudził mnie o 4 rano... Nienawidzę poniedziałków. Pierwszy dzień w nowej klasie, w nowej szkole... Wstałam, umyłam się i przebrałam a następnie zlazłam ma dół. Otworzyłam lodówkę. - Co my tu mamy... - mruknęłam - Jajka, bekon... No to śniadanie dla czworga raz... - przygotowałam jajecznice z bekonem, zrobiłam tosty i posmarowałam je masłem. Wbiegłam po schodach na górę i zaczęłam czytać podręczniki, dałam za ucho kosmyk mych brąz włosów. - Co za ironia, że też musiałam zamieszkać z kimś z rodziny Tennysona -mruknęłam, Hellsing mnie zatłucze jak się dowie... A srał go pies, teraz mam gorsze problemy na karku niż on – szkołę. Było już chyba wpół do 7, więc zeszłam na dół, nałożyłam śniadanie na talerze i nalałam soku z pomarańczy do szklanek. Muszę się upodobać nowym znajomym, co nie? Po chwili na dół zeszła Gwen. - Co tu tak cudnie pachnie? -właśnie chowała telefon do kieszeni, pewnie dzwoniła do pozostałej dwójki, była już gotowa do wyjścia. - Zrobiłam śniadanie... Jak mniemam twoi przyjaciele wpadną? - Tak, właśnie do nich dzwoniłam, zaraz tu będą... -usiadła obok mnie, czyżby mi tak szybko zaufała? Zaczęła jeść – To-jest-wyborne! Już wiem gdzie Kevin będzie przychodził na obiad - uśmiechnęła się. Słychać było jak podjeżdża jakieś auto, trzaskanie drzwi i nagle obaj weszli do domu. - O, hej wam, co to tak pachnie? - spytał ten wyższy, chyba miał na imię Kevin, co nie? - Siadajcie i jedzcie... - wskazałam na dwa puste miejsca, nie minęło dużo czasu gdy ich talerze były puste – Ale mają spust – pomyślałam. Sama szybko dojadłam i zaczęłam myć talerze. - To było pyszne - uśmiechnął się do mnie chłopak w zielonej kurtce - Ej, pamiętasz jak spotkaliśmy się pierwszy raz w metrze? Dlaczego byłaś taka smutna? - zrobiło mi się głupio, nie będę kłamała, powiem prawdę. - Eee... Problemy rodzinne, nie chce o tym gadać... wybacz... - no co?! To przecież prawda... O, gdyby oni wiedzieli... - E, przepraszam, ja nie chciałem... - zrobiło się mu głupio, było to widać. - Nic się nie stało... Dobra, ja już będę lecieć do budy, tempus fugit kochani...- wstałam i ruszyłam do drzwi, jednak podbiegła do mnie Gwen i chwyciła za ramię. -Co to znaczy? No i przecież możesz pojechać z nami - spojrzała znacząco na Kevina. - Za takie śniadanie nawet na koniec świata - uśmiechnął się brunet. - Dzięki... A ten zwrot zwykle mawiał Wergiliusz a znaczy dosłownie czas ucieka. - No nie, jedna kujonkę mieliśmy, to teraz dostaliśmy kolejną - zażartował Tennyson, który usiadł obok mnie na tylnym siedzeniu. Dotarliśmy na miejsce. Istna dzicz. Większość osób znajdujących się na dworze były cheerleaderki bądź sportowcy. - Witam w dżungli... - powiedziała Gwen gdy pożegnała się zresztą i wysiadła z auta. Jak widać Kevin i Ben nie chodzą tu do szkoły. Szliśmy powoli w stronę wejścia, przy którym stało kilka cheerleaderek, gadały o czymś. - No, strasznie krzywa ona ma ten nos... A spójrzcie jaki mam duży tyłek, nie wiecie co mam z nim zrobić? - mówiła jedna. Och! Jak ja nienawidzę takich pustaków. Coś mi przyszło na myśl. - Pożal się, podobna żal dupę ściska... - rzuciłam do niej wchodząc do środka. Gdy weszłyśmy Gwen chichotała. - Dobre to było, ale ona teraz cię zniszczy, na serio, te dziewczyny są gorsze od Vilgaxa... - Od kogo? - spytałam, to chyba naturalne słysząc taką nazwę, Gwen zrobiła głupią minę – Co to, postać z jakiegoś anime? - Nie... Tylko... Taki główny złoczyńca w takiej grze komputerowej... - jąkając się lekko. - Cześć Daisy... - usłyszałem głos za swoimi plecami, odwróciłam się. - Co ty tu robisz? - zaskoczona, na mojej twarzy malował się strach i niepewność. Ów głos dochodził od chłopaka, dobrze mi znanego - Lance... - Wy się znacie? - Tak... Daisy bardzo dobrze mnie zna... - Zamknij się, nie nazywaj mnie tak... - było mi smutno bo... a nieważne... - Dobra... Wybacz Gwen, pozwolisz nam pogadać sam na sam? - Gwen kiwnęła głową i ruszyła dalej. - Co ty tu robisz! - krzyknęłam, ledwo powstrzymując się od płaczu. - On... Kazał mi cię pilnować w szkole, wie, że mieszkasz z wnuczką Maxa Tennysona... - objął mnie i ruszył powoli – Udawaj, że mnie nie nienawidzisz... - To trudne zadanie.... On czyli Hellsing? A poco ja się pytam, niby kto inny? - dłonią chwycił mnie niżej, w boku i uścisnął mnie mocniej, zadając mi ból, skrzywiłam się. - Nie chce cię skrzywdzić, więc niczego nie kombinuj, rozumiesz!? - chłodno, odprowadził mnie do szafki. W „domu” nie mam spokoju, w szkole również... Gdyby nie Nathaniel popełniłabym samobójstwo już dawno... *** Czy czytając na początku myśleliście, że to Gwen? XD Heh, notka ze spóźnieniem (sorry), ale z powodu Halloween byłem strasznie rozkojarzony... A, strasznego Halloween wam życzę, buaha ha ha ha! O, i jeszcze jedno, tu macie wygląd Lance'a http://images2.fanpop.com/images/photos … 24-768.jpg , pojawią się za niedługo opisy bohaterów. Pojawił się album z obrazkami głównych bohaterów. Tu macie obrazek Natalii http://img508.imageshack.us/img508/3890/natalia6.png . No, dedyk dla Enzuki i połączmy się wszyscy w modlitwie, by w końcu coś napisała :3
|