-Która godzina,robi się strasznie ciemno-Kaimi był zaskoczony,jeszcze niedawno słońce było w centrum nieba -Spokojnie,w gęstych lasach zawsze jest ciemno,popatrz do góry-Polecił Achi Gdy chłopak uniósł głowę ujrzał gęste korony wielometrowych drzew które odcinały dopływ światła -Ale to wszystko wielkie...jak długo rośnie ten las -Od zawsze -Czyli ile -Przecież mówię,od zawsze-Powtórzył Achi wywracając oczami-Mówi się,że tan las zaczął rosnąć gdy tylko narodził się nasz świat,ma wiele miliardów lat,dlatego nazywa się go Lasem Wieczności,mieszka w nim wiele pokemonów,ale nie wysilaj się-Dodał widząc,że Kaimi przeczesuje wzrokiem drzewa-Drzewa są tak wielkie,że tutejsze pokemony mogą się łatwo schować,a nawet żyć wewnątrz nich,ale za to-Chłopak schylił się i zerwał coś z pobliskiego krzaka-Rosną tu nawet najrzadsze owoce Achi wyciągnął dłoń i pokazał czarno-złoty owoc który był dziwnie powykręcany tak,że wyglądał jak małe tornado -To Twist jagoda-Wytłumaczył widząc zaciekawione spojrzenie chłopaka-Działa jak solidna dawka kawy dla pokemona,daje mu niezwykłą szybkość ale tylko na pewien czas i kosztem późniejszego zmęczenia...jest twoja-Dodał rzucając owoc Kaimiemu-Może Ci się kiedyś przyda Zielonowłosy z wdzięcznością przyjął prezent i schował go ostrożnie do plecaka. Nagle w całym lesie rozległ się przejmując jęk,jakby wszystkie drzewa jednocześnie zaczęły płakać -Co to było...czy w tym lesie są pokemony duchy-Zapytał trochę wystraszony Kaimi -Nie,dla nich jest tu za dużo życia,zresztą w tym lesie dźwięk strasznie się rozchodzi,pewnie naszą rozmowę słychać w promieniu dwóch kilometrów-Achi wzruszył ramionami-Lepiej chodźmy dalej jeśli chcemy zdążyć przed.... Jęk rozległ się ponownie tym razem o wiele silniej...i bliżej Kaimi odruchowo ruszył w kierunku dźwięku -Czyś ty zgłupiał?!-Zawołał Achi-Nie oglądasz horrorów?Powinno się iść w kierunku przeciwnym do dziwnych dźwięków!-Wołał wymachując dziko rękami Kaimi założył kaptur i maskę,a potem puścił się biegiem przed siebie -Czyli Cię nie przekonam tak?-Zapytał przyjaciel-Jak chcesz,ja sobie tu postoję i poczekam,nie mam zamiaru...Do kogo ja właściwie mówię,przecież Ciebie tutaj nie ma...przestań gadać do siebie...ja tu zaraz oszaleję....Kaimi!Poczekaj-Zawołał i ruszył za przyjacielem
Chłopak mijał drzewa z zawrotną prędkością gdy nagle ujrzał czwórkę ludzi, którzy stali nad jakimś pokemonem -Albo współpracujesz albo zrobimy to po swojemu-Odezwał się fioletowo-włosy chłopak -Ogniem-Powiedział ruda dziewczyna,której długie włosy opadały miękką falą na plecy -Elektrycznością-Dodała blondynka której krótkie włosy sterczały na wszystkie strony -I mrokiem-Zakończyła brunetka o długich do pasa prostych włosach -A może by tak kamieniem?!-Wyrwało się Kaimiemu -Jasne,też można by spróbo...-fioletowo-włosy chłopak przerwał i spojrzał wściekłym wzrokiem na Chłopaka-Kim jesteś?-Warknął -Mógłbym się zapytać o to samo-Odpowiedział chłodno -Nazywam się Liber Kahan Mishima,jestem przywódcą organizacji zwanej Team Omega...no dobra,Vice przywódcą. Kaimi uniósł brew -Naszym zadaniem jest-Zaczęła ruda -Złapać jak najwięcej pokemonów-Kontynuowała blondynka -I stworzyć niezniszczalną armię -Dokończyła brunetka -Peeee-Dopiero teraz chłopak zobaczył małą Petilil która leżała pobita za plecami dziwacznej czwórki -Co zrobiliście temu pokemonowi?!-Zawołał Kaimi -Czy to nie oczywiste?-Zapytał Liber wypranym z emocji głosem-Chcieliśmy ją dołączyć do naszej armi-Uśmiechnął się drapieżnie-Niestety ktoś nam przerwał,coś mi się zdaje,że rekrutacja w tym lesie została już zakończona...Pyra,Jollti,Darknee,znikamy-Powiedział,a z pod nóg czarnowłosej dziewczyny wylał się czarny,gęsty dym,który zasłonił całą czwórkę,a gdy opadł już ich nie było -Kaimi!-Zdyszany Achi-...uszę...mu...muszę więcej ćwiczyć-Powiedział dysząc ciężko-Czy ty musisz tak szybko biegać-Zapytał chłopaka który właśnie ściągał maskę i kaptur. Achi dopiero teraz spostrzegła półprzytomnego pokemona -Co tu się stało?-Zapytał wytrzeszczając oczy -Opowiem Ci później,musimy ją zanieść do centrum pokemon-Kami próbował chwycić Petilil,ale ta aż krzyknęła z bólu -Będzie lepiej dla niej jeśli złapiesz ją do pokeballa-Poradził Achi -Ale wtedy zostanie złapana -A wolisz,żeby się wykończyła po drodze?-Zapytał Achi,jego oczy stały się chłodne, w tej chwili był śmiertelnie poważny Kaimi tylko skinął głową i wyjął pokeball,jak najdelikatniej potrafił dotknął Petilil kulką i otworzył ją.Pokeball niemal natychmiast wydał dźwięk oznajmiając schwytanie -Musi być naprawdę wykończona-Powiedział zmartwiony -Więc lepiej się pośpieszmy-Achi chwycił przyjaciela i pobiegł stronę końca lasu z prędkością która musiała zaskoczyć nawet jego
|
Jeden, dwa, trzy, cztery... - liczy. - Pięćdziesiąt siedem... - po jakimś czasie już tylko szepcze zmęczona. - Ale jest tych błędów! - wrzeszczy wkurzona.
Niewygodnie, niewygodnie. Nawet mój fotel jest wygodniejszy od tego czytania.
Podoba mi się bohater, jego podejście do stanu rzeczy. W ogóle fabuła szybko się toczy i tak dalej, ale zawalasz gramatykę!
|